Coraz częściej pracodawcy starają się połączyć przyjemne z pożytecznym i wysyłają swoich podwładnych na wyjazdy integracyjne, podczas których równocześnie odbywają się szkolenia. Ma to zalety, bo można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pracownicy są zadowoleni, bo poświęcają firmie tylko jeden weekend, a tak musieliby jechać dwa razy. Pracodawca jest zadowolony, bo tnie koszty, ale może się pochwalić, że dba o integrację i o kompetencje zatrudnionych osób. Istnieje jednak spore ryzyko. Może nie udać się część towarzyska, bo nadmiar godzin szkoleniowych zniechęci pracowników do zacieśniania kontaktów osobistych i sytuacja będzie taka, jakby siedzieli w pracy. Z drugiej strony może wystąpić problem odwrotny. Szkolenia mogą się okazać zupełnie nieprzydatne, bo wszyscy uczestnicy postawią na rozrywkową stronę wyjazdu i jeśli nawet pojawią się na zajęciach, to w stanie po hucznej zabawie, więc i tak nie będą wiedzieli, co się wokół nich dzieje. Może lepiej jednak skusić się na dwa osobne przedsięwzięcia. Najpierw trzeba by wysłać pracowników na wyjazd typowo integracyjny, a dopiero po jakimś czasie, na przykład po kilku tygodniach, można zorientować się, jakie szkolenie będzie potrzebne – i wtedy postarać się o odpowiednią ofertę tego rodzaju zajęć. Czasami ekonomiczne myślenie nie popłaca.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Leave a Reply